Chyba czas na powakacyjne refleksje. Większość z nich co prawda zachowam dla siebie, ale co nieco mogę zdradzić.
Przede wszystkim dobrze jest taki czas spędzić z kimś. Nawet jeśli to "tylko wakacyjny romans".
W tym roku nie ponawiam apelu do producentów napojów, żeby mikstury typu "Powerade" sprzedawali w pięciolitrowych butelkach. Tym razem niedyspozycje leczyłem Desperadosami. Dość skutecznie.
Wydarzeniowo było całkiem nieźle – na samym początku kurs z Lamą Ole w Kucharach – pychota! Zaraz potem dwugodzinna "przelotka" odrzutowcem – pychota! Tydzień w Holandii z przyjaciółmi i odkrycie nowej plaży – pychota! Przystanek Woodstock – pychota! Zwykłe leniwe dni w Świnoujściu kiedy prawie nic się nie działo – duża pychota!
Na Woodstocku zrobiłem eksperyment i przeżyłem go całkowicie na trzeźwo. Ten stan miał swoje plusy i minusy, ale wciąż nie wiem, których było więcej.
W każdym razie wakacje to fajna rzecz!
środa, 30 września 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)